Kiedy się obudziłem Fran już przy mnie nie było. Podniosłem się z łóżka i poszedłem na dół jej poszukać. Znalazłem ją w kuchni. Siedziała i piła sok. Podszedłem do niej i objąłem jej talię od tyłu a głowę położyłem na jej ramieniu.
-Jak się spało?
-Dobrze-odpowiedziała, po jej głosie można było wyczytać smutek.
-Co się stało?-spytałem siadając obok niej,
-Boje się, że po prostu sobie nie poradzimy, że dziecko będzie nam sprawiało dużo kłopotów. A po zatem w czasie ciąży mogę dużo przytyć i już nie będę ci się podobać.-mówiła a po je policzkach spływały łzy. Otarłem je.
-Nie martw się, dla mnie jesteś najważniejsza ty i dziecko.-oznajmiłem i do tchnąłem jej brzuch.
-Jak się czujesz?-spytałem i spojrzałem jej prosto w oczy.
-Dobrze.
-Mów prawdę.
-Mówię
-Fran.
-No nie za dobrze cały czas mnie mdli i głowa mnie boli.-po tym co powiedziała wziąłem ją na ręce i zaniosłem do góry. Położyłem na łóżku i zszedłem na dół zrobić jej herbatę. Kiedy przyniosłem jej napój i już miałem iść ale...
-Leon zostań ze mną.-po prosiła i pociągnęła mnie za rękę. Położyłem się z nią a ona wtuliła się w mój tors.
***
Minęło już sporo czasu a Fran zasnęła. Usłyszałem dzwonek do drzwi.
-Otwórz.-powiedziała, najwyraźniej się obudziła.
-Po co?
-Może to coś ważnego.-podniosłem się leniwie z łóżka i zszedłem na dół. Otworzyłem drzwi.
-Mamo, tato?-spytałem widząc w drzwiach moich rodziców.
-Tak Leon, mamy do ciebie pewną sprawę-zaczęła i weszła do domu a właściwie to się wprosiła, usiedli na kanapie w salonie i kontynuowała-Chcemy żebyś już od poniedziałku kierował firmą.
-Co? Ja? No raczej nie.
-Synu jesteś już wystarczająco dorosły.-stwierdził ojciec.
-Dzień dobry.-usłyszałem głos Francesci.
-Dzień dobry Francesco.-odpowiedziała moja matka i dalej ciągnęli rozmowę- Ale Leon przecież nie będziesz musiał tam siedzieć całe dnia i nie będziesz musiał prawię wcale wyjeżdżać.
-Nie pracowałem, nie pracuje i nie będę pracował. Zresztą jest dobrze tak jak jest.
-Nie Leon przejmiesz firmę i już.
-A po zatem muszę wam jeszcze coś powiedzieć.
-Co?
-Jestem w związku z Fran.
-To świetnie.
-I
-Co i?
-Będziecie dziadkami.-uśmiechnąłem się do nich. Lepieje, żeby wiedzieli teraz niż później.
-Po tobie Leon można się było tego spodziewać, ale ty Fran zawszę byłaś taka odpowiedzialna.-moi rodzice od dawna znali moją dziewczynę ponieważ przyjaźnili się z jej rodzicami. Ona zwiesiła głowę w dół.
-To gratuluje wam.-oznajmił mój ojciec.
-Czego ty im gratulujesz Eryku?-zwróciła się do swojego męża a
mojego taty.
-My byliśmy w takim samym wieku jak się dowiedzieliśmy o twojej ciąży.
-Tym bardziej musisz przejąć firmę i bez gadania. To do poniedziałku, czekamy na ciebie w biurze.-oznajmiła po czym wyszli.
-Ja nie chce tej firmy.
-Poradzisz sobie. W końcu masz dobre wykształcenia a pozatem jesteś bardzo mądry.-powiedziała i mnie przytuliła
Super rozdział!!
OdpowiedzUsuńLeón nie chce firmy?Nie spodziewałam się.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3